W tym wpisie przyznam się ze skruchą, iż do niedawna soczewica była mi zupełnie obca.
Od około dwóch lat sięgam po nią jednak coraz częściej.
Chciałabym się z Wami podzielić przepisem na przepyszne i sycące danie, którego bazą jest właśnie soczewica.
Soczewica w stylu Monastery
Od około dwóch lat sięgam po nią jednak coraz częściej.
Chciałabym się z Wami podzielić przepisem na przepyszne i sycące danie, którego bazą jest właśnie soczewica.
Soczewica w stylu Monastery
Składniki:
¼ szklanki oliwy z oliwek
2 duże cebule, posiekane
1 marchew, posiekana
½ łyżeczki tymianku
½ łyżeczki majeranku
3 ½ szklanki bulionu warzywnego
1 szklanka soczewicy
sól do smaku
¼ szklanki świeżo posiekanej pietruszki
1 duża puszka (ok 500 - 600 ml) pokrojonych pomidorów
¼ szklanki wytrawnego sherry
⅔ szklanki startego sera szwajcarskiego
Wskazówki:
Brązowa lub zielona powinna być uprzednio namoczona w wodzie przez conajmniej pół godziny i odsączona. Czerwoną soczewicę nie musimy namaczać)
Rozgrzać olej w garnku i podsmażyć cebulę i marchew na 3 do 5 minut. Dodaj zioła i smażyć 1 minutę. Dodać bulion (czesto stosuję z kartonu), soczewicę, sól, pietruszkę oraz pomidory i gotować pod przykryciem, aż soczewica zmięknie, około 45 minut. Dodaj sherry.
Osobiście lubię gotować tę potrawę troche dłużej, zwłaszcza jeśli gotuję zieloną odmianę. W moim wykonaniu potrawa prezentuje się jak bardzo, bardzo gęsta zupa lub wręcz gulasz warzywny.
Podawać posypane startym żółtym serem.
Jest jedno z tych dań, które "z wiekiem" nabiera walorów smakowych. Można go przygotować nawet z dwudniowym wyprzedzeniem i po schłodzeniu przechowywać w lodówce. Z powodzeniem można także wrzucić poporcjowane do zamrażarki i cieszyć się domowym jedzeniem nawet w bardzo zajęte dni.
Dla kogoś kto ma możliwość podgrzania jedzenia w pracy może być alternatywą dla monotonnych kanapek.
Nie będę się rozpisywać o zaletach soczewicy i przepisywać tu encyklopedycznej wiedzy. Chciałabym jednak Was serdecznie zachęcić do spróbowania potraw z tym wartościowym darem natury.
Smacznego!
Na koniec moje pierwsze smoothie w wyzwaniu o którym wspominałam w poprzednim kulinarnym poście.
W blenderze wylądowały: jarmuż, woda, gruszka, pomarańcza, kawałeczek świeżego imbiru i ćwiartka awokado. Mniam!
Może ktoś się przyłaczy do wyzwania?
Zapraszam tu:
http://simplegreensmoothies.com/30-day-challenge
Pozdrawiam!
Jest jedno z tych dań, które "z wiekiem" nabiera walorów smakowych. Można go przygotować nawet z dwudniowym wyprzedzeniem i po schłodzeniu przechowywać w lodówce. Z powodzeniem można także wrzucić poporcjowane do zamrażarki i cieszyć się domowym jedzeniem nawet w bardzo zajęte dni.
Dla kogoś kto ma możliwość podgrzania jedzenia w pracy może być alternatywą dla monotonnych kanapek.
Nie będę się rozpisywać o zaletach soczewicy i przepisywać tu encyklopedycznej wiedzy. Chciałabym jednak Was serdecznie zachęcić do spróbowania potraw z tym wartościowym darem natury.
Smacznego!
Na koniec moje pierwsze smoothie w wyzwaniu o którym wspominałam w poprzednim kulinarnym poście.
W blenderze wylądowały: jarmuż, woda, gruszka, pomarańcza, kawałeczek świeżego imbiru i ćwiartka awokado. Mniam!
Może ktoś się przyłaczy do wyzwania?
Zapraszam tu:
http://simplegreensmoothies.com/30-day-challenge
Pozdrawiam!
No zainspirowałaś mnie ;) chyba spróbuję :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać czy Ci smakowało:)
UsuńWłaściwie to ja też przyznaję,że soczewica rzadko gości w mojej kuchni. Pewnie dlatego że nie znam zbyt wielu smacznych przepisów na jej wykorzystanie. Twój przepis oczywiście wypróbuję i już czekam z niecierpliwością na następny wtorek - co też ciekawego nam zaserwujesz ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Brydziu! Na pewno będzie zdrowo I w mojej opinii smacznie. Pozstaram się, aby było również przyjemne dla oka!
UsuńWstyd się przyznać ale nigdy jej nie jadłam... może to dobry czas by zacząć?
OdpowiedzUsuńO tak, spróbuj koniecznie:)
UsuńPo raz pierwszy taką zupę jadłam u mojej siostry w Grecji kilkanaście lat temu. Tam ta zupa nazywa się fakjes. Ciężko mi było jakos zapamiętać i przerobiłam nazwę na bardzo brzydką -f... y.... Ale przynajmniej zapamiętałam.
OdpowiedzUsuńDawno jej nie gotowałam więc cieszę się, że mi ją przypomniałaś. A jeszcze bardziej cieszę się z Twojego powrotu.
Ja rónież powoli wracam do rzeczywistości i pamiętam co obiecałam ale powiem szczerze szydełko wciąż mało używam a broszki mnie wkurzają juz niemiłosiernie, natomiast chodzi mi coś innego po głowie co Sama nie robisz a może Ci się spodoba. Pożyjemy-zobaczymy.
Strasznie kiepsko u mnie z czasem więc...muszę zacząć go kontrolować bo nigdy na prostą nie wyjdę.
Pozdrawiam Cię Oleńko cieplutko
Kajko ja również sie cieszę z Twojego! A o broszkach to ja dawno zapomniałam I bardzo Cie prosze - nie zawracaj sobie tym głowy. Ja do rękodzieła absolutnie nei mam teraz serca I rozumiem, że ktoś również może nie mieć. W życiu różnie nam się układa....
UsuńSzanuj swój czas I zdrowie!
Uściski!
Kusisz mnie tą soczewicą, będą musiała kiedyś spróbować ;)
OdpowiedzUsuń