Sałatki uwielbiam i staram się je jeść często i na różne sposoby.
Ostatnio nawet częściej, by pozbyć się poświątecznych krągłości.
Jak już niejednokrotnie podkreślałam, nie lubię w kuchni spędzać zbyt wiele czasu. Przy dobrej organizacji i planowaniu składników, sałatki to dania które powstają bardzo szybko. Całkowity czas przygotowania tym razem, nie powinien nam zająć więcej jak 30 min.
Do połączenia łososia z grejpfruitem i awokado zainspirował mnie przepis na sałatkę w magazynie, który z nudów przeglądałam kiedyś w poczekalni.
Nie zapamiętałam dokładnie "zielonych składników", ale moja improwizacja wyszła całkiem ciekawa. Dzielę się zatem z Wami przepisem na to lekkie i smaczne danie.
Składniki na 4 porcje:
ok. 40 dkg filetu z łososia
3 łyżki oliwy z oliwek
2 - 3 szalotki
1 różowy grejpfruit
1 dojrzałe awokado
sok z cytryny
2 szklanki mieszanki sałat (lodowa, roszponka, rukola, sałata strzępiasta i inne)
sól, pieprz i ulubione przyprawy do ryby
Wykonanie:
Łososia przyprawiamy solą, pieprzem i ziołami. Na tym etapie lubię filet lekko skropić sokiem z cytryny.
Nacieramy oliwą i pieczemy w piekarniku przez ok 10 - 15 min. w temperaturze 375 stopni.
Awokado kroimy w paseczki i skrapiamy sokiem z cytryny lub grejpfruta by nie ściemniało. Grejpfruita obieramy ze skóry i błonek.
Po ostudzeniu układamy kawałki łososia na liściach sałaty wraz z kawałeczkami awokado i grapefriuta. Całość polewamy oliwą zmieszaną z sokiem cytrynowym, posypujemy pokrojoną szalotką i doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
I gotowe!
Po tak lekkim posiłku łatwiej skusić się na kaloryczny deser... Tak! Zdarza mi się to choć wiem, że takie ilości cukru to samo zło;)
Jestem łasuchem i pewnego dnia nie oparłam się małym, chrupiącym bezom.
Z gotowych ciasteczek przygotowałam ekspresowy deser, który miał być namiastką tortu Pavlowej.
Troszkę śmietany i garstka świeżych owoców i w mgnieniu oka deser gotowy!
Na samo wspomnienie tego słodkiego pucharka mam małe wyrzuty sumienia;)
Pędzę zaraz na siłownię, a na koniec zwracam się do Was z pewną prośbą.
Wybieram się w sobotę na familijny trening w szkole taekwondo mojego syna.
Po treningu uczestnicy mają się spotkać na integracyjnym poczęstunku.
Każdy z nas ma przynieść ze sobą danie charakterystyczne dla kuchni kraju naszego pochodzenia.
Dobrze by było, aby było to coś zdrowego...
Czy możecie mi zasugerować coś fajnego "na zimno" z naszej polskiej kuchni?
Mam kilka pomysłow, ale może podpowiecie mi coś zaskakującego?
Wiecie jak to jest... "Co dwie głowy to nie jedna!"
Z góry bardzo dziękuję!
Lososia uwielbiam pod kazda postacia :) Dzieki za przepis.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo:) Daj znać jak wypróbujesz!
Usuńpewnie kiedys wyprobuje, chociaz moj zoladek w przeciwienstwie do mnie nie lubi avocado. Takie deser zawsze, szkoda, ze nie kupilam bez w polskim sklepie, w supermarkecie pewnie tez sa, ale nigdy nie rzucily mi sie w oczy, musza zaczac dokladniej przegladac polki. Nie mam zadnej rady co do potrawy, dla mnie polskie to tylko bigos I pierogi, ale zadne na zimno. Moja ulubiona dunska surowka na zimno byl ugotowany makaron rurkowy z dodatkiem zwiorkowanych/pokrojonych warzyw. A ta powyzsza salatka z lososiem nie moze robic za polska? jest super :)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze nie służy Co awokado. Ja na szczęście czuję się po nim dobrze i często używam. W przyszłym tygodniu planuje opublikować nawet więcej jego zastosowań w tym deser:)
UsuńMoje pierwsze skojarzenia z polską kuchnią również prowadzą do ciepłych dań:)
Jakoś nie widzę tej sałatki na sobotę. Ale chyba wokół "sałatki" mój krąg podejrzanych się zacieśnia:)
Pozdrawiam!
Pysznie wygląda ta sałatka.
OdpowiedzUsuńMi polskie danie na zimno kojarzy się ze śledziami. Ja bardzo lubię śledzie z ananasem i curry, ale to mało polskie dodatki. Bardziej tradycyjna byłaby sałatka z burakami i jabłkiem, czy śledzie po kaszubsku. Daj znać, na jakie danie się zdecydowałaś.
Dziękuję Ci Kasiu za tę sugestię! Całkiem zapomniałam o śledziach! Moje ulubione to śledzie "po japońsku" hahaha. Na pewno napiszę co przygotowałam, a i może pokaże;)
UsuńMmmmmm, ale smakowitości :) A choć lubię sałatki, to wciąż mam przed oczami pizzę od Cyklopa ;)
OdpowiedzUsuńEwuś, a ja na wspomnienie tej pizzy wciąż tyję;) Pyszna była:)
OdpowiedzUsuńOleńko, nowa "Nigella ekspresowo" z Ciebie powstaje. ;))
OdpowiedzUsuńPa
Ewuś! Ja raczej po prostu leniem okropnym jestem;)hahaha
OdpowiedzUsuńPysznosci.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń